Jesień łaskawa. Ciepło. Lekko dżdży. Mgły maziste. Chodzić można godzinami. Stąpać po liściach delikatnie albo mocno wdeptywać w ziemię. Udawać niespieszne bycie. Świata zdobycie. Głowę nosić wysoko i czekać na żurawi klucz.
Wieczorem banalnie. Herbata. Z piwem wymiennie. Jeszcze koc. Schować się można w książce. Przed sobą.
Liczyć deszczu krople gdy głowa boli. Zasnąć próbować i kląć pełnię, że znów. Na nów czekać trzeba. Bezsenne oczy otwierać rano, bo trzeba, bo świat, bo życie. Czekać niecierpliwie na "mamo wstajemy" by uśmiechem dziecka zmazać złe sny.