poniedziałek, 8 lutego 2016

Primbalerina

"W balecie nie ma półśrodków, pół drogi, pół poświęcenia, Jest wszystko, albo nic" (Lekcja tańca, K. Krenz).

Masz lat 5. Marzysz by zostać baletnicą. Zapisują Ciebie na zajęcia z rytmiki. Jeśli wytrwasz może pomyślą o balecie. Radość wielka.

Kupują okropne, różowe spodenki frotte (czasy takie, innych nie było cud, że w ogóle jakieś były) i do tego, wymagane na zajęciach, getry za kolano. Czerwone. Róż i czerwień... Zgwałcone poczucie estetyki nie zabija chęci nauki.

Na zajęciach zamiast tańczyć każą śpiewać piosenkę o żabach. Z idiotycznym refrenem "re re kum kum, re re, kum kum". Chęci słabną. Optymistycznie zakładasz pomyłkę sali, grupy, zajęć.

Czwartek, tydzień później. Zamiast tańczyć rysujesz bociany. Refren ten sam: "re re kum kum, re re, kum kum". Nie wytrzymujesz. Uciekasz. Po raz pierwszy słyszysz, że nie wiesz czego chcesz.

Nigdy nie mów pięciolatce, że nie wie, czego chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz