czwartek, 26 listopada 2015

Dni

Bywają dni tak naładowane nadmiarem, że trzeba się pilnować. Nadmiarem złych słów, złych spojrzeń, westchnień ciężkich. Podszyte żalem o wszystko i o nic. Wyścielone złymi wspomnieniami, których odegnać nie można. Pokryte cieniutką taflą łez, które odganiasz szybkim mruganiem. Gdyby spadła choć jedna rozpadłbyś się na kawałków milion. A świat patrzy.

Bywają dni złe już od poranka. Albo od nocy. Albo od wczoraj. Kiedy wstać coś zmusiło, kiedy spać coś nie dało. Wsiadasz do windy. Zduszonym głosem mówisz: dzień dobry, myślisz... Modlisz się, żeby sąsiad powściągnął swoją gadatliwość. Spuchniętych oczu nie widział. Taktem się wykazał. Nie pytał. Nic nie chciał.

Bywają dni nasiąknięte tęczą. Dobre, cudowne, urocze. Pozytywna nuta trzyma Ciebie w garści od rana i nie puszcza. Świat się śmieje i Ty się śmiejesz. Stąpasz lekko, od niechcenia. Lecisz, płyniesz od rana do nocy późnej.

Kosztuj zachłannie nietuzinkowe chwile. Moc zbieraj na gorszy czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz