czwartek, 18 lutego 2016

Szczególnie małe sny* - recenzja

Czasem tak jest,że najlepsze książki znajdujemy w nieoczekiwanych miejscach. Ta książka wpadła na mnie. Dosłownie Leżała w wędrującej biblioteczce przedszkolnej i spadła mi pod nogi. Urzekł tytuł, a nazwisko autorki sprawiło,że ciekawość wzrosła. Wydanie dość stare, 1986 r. Książka trochę pomięta, pogięta. Papier zszarzały i szorstki. Ilustracje wypłowiałe. Niczym nie przypomina dzisiejszych książek dla dzieci. Jest w niej ogrom magii. Książka dla 3 latka i 10 latka i dla dorosłych także. Uniwersalny temat. Kaśka musi zacząć nosić okulary. Jak się zapewne domyślacie nie jest tym zachwycona. Opowieść nie tylko dla okularników. Bajka o tym, jak poradzić sobie kiedy inni dokuczają nam z powodu odmienności.

Myślę,że najlepiej będzie jeśli pokażę Wam parę ilustracji i przytoczę fragmenty. Gorąco polecam.

"Kaśka całą noc beczała w poduszkę, a zaraz po szkole pobiegła do wujka Edka. - Wujku Edku, wujku Edku - zawołała - Ty jesteś taki dobry. Poradź mi coś! Czy ja naprawdę muszę nosić te wstrętne okulary? _ Widzisz, Kasiu-powiedział serdecznie wujek Edek i ze współczucia pociągnął swoim serdecznym czerwonym nosem - widzisz Kasiu, na razie okulary są ci bardzo, bardzo potrzebne. Musisz je cierpliwie nosić. Ale wiesz co - mam pewien pomysł! _ jaki wujku, jaki? - Swoim koleżankom i kolegom powiedz coś takiego, żeby ci zaczęli tych okularów zazdrościć. - Ale co wujku? Co? - Powiedz,że są to okulary do oglądania szczególnie małych snów."

"Jeszcze w poniedziałek Marek powiedział do Kaśki "wariatka", ale już we wtorek przyszedł do klasy ze skwaszoną miną, ba nawet z nieco skruszoną miną. Bo oto co mu się przydarzyło w nocy:śniło mu się sześciu kowbojów. Jeden z nich znał Góry Skaliste jak własną kieszeń, drugi - Krainę Wielkich Prerii, trzeci - zakamarki Bieszczad, czwarty - dżungle Florydy pełne oswojonych małp, piąty - pustynie Arizony,, ale tylko ten szósty, ten najmniejszy, pozwolił markowi dotknąć swojego siodła. Ba! Obiecał Markowi nawet,że go zabierze tam, gdzie najbardziej wyrywało się jego serce: w dorzecze Amazonki.
Marek jednak, zamiast oszaleć z radości, zalał się łzami: o wspólnej przejażdżce nie było mowy, kowboj był tak maleńki,że Marek ledwo go widział. Prawie wcale!"

Tymczasem wujek Edek zamknął się w swojej pracowni i rozmyślał. Przeglądał stare księgi lekarskie, senniki, zielniki i kalendarze, książki o astronomii i książki o szkle
Nad ranem półprzytomny wujek Edek, opity herbatą i objedzony czarnymi rodzynkami, wychylił się wreszcie przez okno i z wielkim przejęciem zawołał: Mam!

O tym, co wymyślił wujek Edek i jak dalej potoczyła się ta historia musicie przeczytać sami.

*Agnieszka Osiecka,"Szczególnie małe sny.", Krajowa Agencja Wydawncz Gdansk 1986 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz